Menu
Home» »

Zbrodnia w Piaśnicy

Na mapach: 54°40′39.82″N 18°10′34.14″E / 54.6777278, 18.17615

Zbrodnia w Piaśnicy – szereg zbiorowych egzekucji przeprowadzonych przez okupantów niemieckich, w ramach tzw. akcji „Inteligencja”, w lasach piaśnickich w pobliżu Wejherowa.

Akcja eksterminacyjna w Piaśnicy rozpoczęła się pod koniec października 1939 i trwała do początków kwietnia 1940. W tym okresie funkcjonariusze SS oraz członkowie paramilitarnego Selbstschutzu zamordowali w lasach piaśnickich od 12 tys. do 14 tys. ludzi – przedstawicieli polskiej inteligencji z Pomorza Gdańskiego, jak również osoby narodowości polskiej, czeskiej i niemieckiej przywiezione z głębi Rzeszy. Piaśnica stanowi największe, po KL Stutthof, miejsce kaźni ludności polskiej na Pomorzu w okresie II wojny światowej i bywa nazywana czasem „drugim”, lub „pomorskim” Katyniem.

Geneza

Intelligenzaktion prusy zachodnie.png

Kaszuby i Pomorze Gdańskie już w pierwszych dniach wojny zostały poddane brutalnemu terrorowi hitlerowskiemu. Dochodziło do przypadków mordowania jeńców wojennych, a postępujące w ślad za regularną armią jednostki SS i policji niemieckiej (we współpracy z żołnierzami Wehrmachtu) przeprowadzały na świeżo zajętych terenach masowe aresztowania osób cywilnych. Już 1 września dokonano szeregu aresztowań wśród członków gdańskiej Polonii. 15 września 1939, dzień po zajęciu miasta, policja i wojsko przejściowo zatrzymały w Gdyni blisko 7000 osób, z czego 400 osób uznano za zakładników. Po przesłuchaniach, które trwały do 30 września internowano 2500 osób. W Kartuzach i powiecie kartuskim internowano ok. 4000 ludzi. Z kolei w zajętym 9 września Wejherowie (stolicy powiatu morskiego) masowe aresztowania rozpoczęły się w październiku. W mieście zatrzymano wówczas niemal wszystkich księży katolickich, nauczycieli, urzędników, kupców i działaczy społecznych – łącznie około 300 osób. Ponadto wielu mieszkańców Wejherowa (w tym burmistrza Teodora Bolduana i wójta Edwarda Łakomego) aresztowano na terenie Gdyni. Wejherowskie więzienie rychło uległo zapełnieniu. Masowe aresztowania odbywały się również w pozostałych miastach powiatu morskiego. Między innymi, 30 października zatrzymano w Pucku 95 przedstawicieli inteligencji.

Działania władz okupacyjnych aktywnie wspierali członkowie tzw. Selbstschutzu – paramilitarnej formacji złożonej z przedstawicieli niemieckiej mniejszości narodowej, zamieszkującej przedwojenne terytorium Rzeczpospolitej. Do rozprawy z Polakami podjudzał miejscowych Niemców gdański gauleiter NSDAP, Albert Forster, który podczas przemówienia w hotelu Prusińskiego w Wejherowie (przełom września i października 1939) wzywał do mordów słowami: „musimy tych zawszonych Polaków wytępić począwszy od kołyski (...) w ręce wasze oddaję los Polaków, możecie z nimi robić, co chcecie!” Zgromadzony na ulicy tłum odpowiedział okrzykami: „Niech zginą psy polskie!” „Śmierć Polakom!”

Akcja eksterminacyjna rozpoczęła się jednak na pełną skalę dopiero po zakończeniu kampanii wrześniowej. Jej celem stała się przede wszystkim polska inteligencja, czy też – w szerszym ujęciu – Polacy o rozbudowanej świadomości narodowej, których Hitler i naziści obarczali winą za politykę polonizacyjną prowadzoną na ziemiach zachodnich w okresie międzywojennym oraz traktowali jako najpoważniejszą przeszkodę na drodze do szybkiego i całkowitego zniemczenia tych terenów. Do grona przeznaczonej do likwidacji inteligencji Niemcy nie zaliczali wyłącznie ludzi należących z powodu wykształcenia do określonej warstwy społecznej, lecz wszystkich tych, wokół których z racji ich aktywności i postawy mógł się rozwijać ruch oporu – a więc ludzi, których cechowała aktywność i umiejętności kierownicze. Planowano także aresztowanie osób cieszących się autorytetem w polskim społeczeństwie. Hitlerowscy decydenci używali w stosunku do tej grupy osób określenia „polska warstwa przywódcza” (niem. Führungsschicht). Zaliczano do niej przede wszystkim: księży katolickich, nauczycieli, lekarzy, dentystów, weterynarzy, oficerów w stanie spoczynku, urzędników, kupców, posiadaczy ziemskich, prawników, pisarzy, dziennikarzy, pracowników służb mundurowych, jak również członków organizacji i stowarzyszeń krzewiących polskość – przede wszystkim Polskiego Związku Zachodniego, Ligi Morskiej i Kolonialnej, Kurkowego Bractwa Strzeleckiego, Towarzystwa Powstańców i Wojaków, Związku Strzeleckiego „Strzelec” oraz Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Jeszcze przed rozpoczęciem agresji na Polskę niemiecka policja i gestapo przygotowały listy proskrypcyjne, na których znaleźli się najbardziej „niebezpieczni” z punktu widzenia III Rzeszy przedstawiciele „polskiej warstwy przywódczej”. Nierzadko jednak aresztowania i egzekucje były efektem donosów ze strony miejscowych volksdeutschów, którzy mogli w ten sposób załatwić wiele zadawnionych sąsiedzkich sporów i porachunków, jak również zagarnąć mienie mordowanych Polaków.

Między wrześniem 1939, a kwietniem 1940 w ramach tzw. akcji „Inteligencja” (Intelligenzaktion) Niemcy zamordowali na terenach ówczesnego województwa pomorskiego od 30 000 do 40 000 Polaków – przedstawicieli elity politycznej, gospodarczej i intelektualnej narodu. Największym i najbardziej znanym miejscem kaźni ludności polskiej na Pomorzu stały się lasy piaśnickie w pobliżu Wejherowa.

Egzekucje w lasach piaśnickich

Piaśnica Wielka to niewielka kaszubska wieś leżąca około 10 kilometrów na północ od Wejherowa. Pobliskie lasy piaśnickie (fragment Puszczy Darzlubskiej leżący na zachód od szosy wiodącej z Wejherowa do Krokowej) Niemcy wybrali jako miejsce masowych egzekucji ze względu na dogodny dojazd autobusami i linią kolejową oraz odludne położenie.

Najprawdopodobniej akcję ludobójstwa w lasach piaśnickich rozpoczęto pod koniec października 1939. Wśród historyków nie ma zgodności w sprawie daty pierwszej egzekucji. Na przykład Zygmunt Milczewski podaje datę 21 października, profesor Andrzej Gąsiorowski wskazał na 24 października (tego dnia rozstrzelano tam jego zdaniem salezjanina ks. Ignacego Błażejewskiego), podczas gdy dr Barbara Bojarska sądzi, że pierwsza egzekucja w Piaśnicy odbyła się 29 października. Różne daty podają też świadkowie zbrodni, niekiedy wskazując nawet na pierwsze dni listopada. Niemniej, masowe egzekucje w Piaśnicy rozpoczęły się niemal równocześnie z momentem likwidacji administracji wojskowej na okupowanych obszarach Pomorza i utworzeniem Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie. Ponadto rozpoczęcie ludobójstwa poprzedziła narada oficerów SD i Gestapo w pierwszych dniach października 1939, podczas której SS-Obersturmbannführer dr Rudolf Tröger (dowódca tzw. Einsatzkommando 16, a zarazem szef gdańskiego Gestapo), przekazał zgromadzonym polecenie Reichsführera-SS Himmlera, aby „sprzątnąć polską inteligencję”.

Dla więźniów politycznych z Pomorza ostatnim etapem przed rozstrzelaniem w Piaśnicy było zazwyczaj więzienie w Wejherowie, gdzie przetrzymywano ich na krótki czas przed egzekucją. Ofiary przywiezione z głębi Rzeszy trafiały na miejsce mordu wprost z rampy kolejowej, gdzie po przyjeździe transportu dokonywano brutalnej selekcji rozdzielając rodziny i odbierając dzieci matkom (mogły one zatrzymać tylko niemowlęta). Skazańców, nierzadko ze związanymi rękoma, dowożono do lasów autobusami lub krytymi samochodami ciężarowymi, którym towarzyszyły motocykle i samochody osobowe przewożące eskortę oraz członków plutonu egzekucyjnego. Zazwyczaj masowe mogiły były przygotowywane w lesie jeszcze przed egzekucją. Początkowo przy ich kopaniu pracowali specjalnie zatrudnieni w tym celu niemieccy rolnicy z pobliskich wsi. W okresie od 1 do 13 listopada 1939 przy kopaniu grobów codziennie pracowała natomiast 40-osobowa grupa Polaków – więźniów obozu dla internowanych w gdańskim Nowym Porcie. Grupę tę ochrzczono w obozie mianem „Komanda Wniebowstąpienia” (niem. Himmelskommando) i całkowicie izolowano od pozostałych więźniów. 14 listopada 1939 komando nie powróciło do obozu, a samochód ciężarowy, który zwykle odwoził jego członków do pracy przywiózł jedynie ich ubrania. Najprawdopodobniej członków „Komanda Wniebowstąpienia” rozstrzelano tego dnia w Piaśnicy.

Na miejscu egzekucji skazani musieli zazwyczaj rozebrać się do bielizny. Stojące lub klęczące na skraju dołów ofiary rozstrzeliwano następnie ogniem broni maszynowej, bądź zabijano strzałem z broni palnej w tył głowy, tak aby ciała spadały twarzą do grobu. Egzekucje odbywały się zarówno w dzień, jak i w nocy – w świetle reflektorów samochodowych. Elżbieta Maria Grot ocenia, że w ciągu jednego tylko dnia SS-mani z oddziału Wachsturmbann „Eimann” byli w stanie rozstrzelać ok. 150 ludzi. Wskazują na to m.in. zeznania Josefa Lemke, Niemca z Wejherowa, który zaobserwował, iż transporty do Piaśnicy składały się zwykle z ok. pięciu samochodów ciężarowych, z których każdy przewoził ok. 30 skazańców. Członkowie plutonów egzekucyjnych znajdowali się zazwyczaj pod wpływem alkoholu. Niektórych rannych dobijano ciosami kolb karabinowych, o czym mogą świadczyć roztrzaskane czaszki odnalezione w mogiłach. Prawdopodobnie zdarzały się także przypadki grzebania rannych żywcem. Przed egzekucjami – co potwierdzają zeznania świadków oraz wyniki oględzin odnalezionych zwłok – Niemcy torturowali skazańców. Niektóre relacje mówią o bestialskim zabijaniu małych dzieci poprzez rozbijanie ich główek o pnie drzew. W pniach drzew rosnących w pobliżu masowych grobów odnajdywano później dziecięce zęby i włosy. Po zakończeniu egzekucji pustymi już samochodami Niemcy przywozili do Wejherowa ubrania należące do zamordowanych, które przekazywano później nazistowskiej opiece społecznej (Nationalsozialistische Volkswohlfahrt). Przebieg akcji eksterminacyjnej był dokumentowany przez Niemców za pomocą fotografii, których autorami byli zazwyczaj Georg i Waldemar Engler (ojciec i syn) – członkowie Selbstschutzu prowadzący zakład fotograficzny w Wejherowie.

W blisko 50 wypadkach udało się sprecyzować datę egzekucji (dzień lub miesiąc). Ustalono na przykład, iż 3 listopada 1939 rozstrzelano w Piaśnicy co najmniej 82 osoby. Zamordowano wtedy m.in. szesnastu pracowników sądu i magistratu w Gdyni, kierownika elektrowni z Helu, pilota portu Gdańsk-Gdynia, dyrektora oddziału Banku Polskiego w Gdyni oraz wielu mieszkańców miejscowości powiatu morskiego. W listopadzie lub na początku grudnia 1939 rozstrzelano w Piaśnicy grupę 20 członków Polskiego Związku Zachodniego oraz aresztowanych prewencyjnie notariuszy, adwokatów, oficerów rezerwy, lekarzy i inżynierów. Najwięcej informacji zachowało się na temat mordu dokonanego 11 listopada 1939 – w dniu polskiego Święta Niepodległości. Strzałem w tył głowy zamordowano wówczas nad dołami Piaśnicy 314 osób – m.in. 120 zakładników z Gdyni, 34 księży z powiatu morskiego, grupę cywilnych obrońców Gdyni, członków zgromadzeń zakonnych (w tym siostrę Alicję Kotowską, przełożoną Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Wejherowie oraz dziewięciu jezuitów z Gdyni). Rozstrzelano także wielu kupców, rzemieślników, nauczycieli, lekarzy, sędziów i urzędników z powiatu morskiego. Według powojennego zeznania (1952), złożonego przez agenta Gestapo i Smiersz Jana Kaszubowskiego (vel Hansa Kassnera), egzekucja trwała od wczesnych godzin porannych do godziny 15:00. Piątkami prowadzono mężczyzn i kobiety nad doły śmierci. Niektórzy z grzebanych w rowach jeszcze żyli.

Quote-alpha.png Kiedyś, kiedy byłem akurat w Danziger Hof w Wejherowie, przybyło komando tych SS-owców, widocznie po egzekucji, i popijali w tym lokalu. Słyszałem, jak kilku członków komanda chwaliło się,że rozstrzelali znowu 100 albo i więcej Polaków. „Ten cholerny mózg tylko pryskał dokoła” – zeznanie Jozefa Lemke, mieszkańca Wejherowa

Teren lasów wokół Piaśnicy otoczony był zawsze licznymi posterunkami policji, które miały za zadanie zapobiegać ewentualnym ucieczkom skazańców i strzec miejsce zbrodni przed niepowołanymi świadkami. Przy wejściach do lasu ustawiono tablice z ostrzeżeniem: „kto pójdzie dalej zostanie bez ostrzeżenia rozstrzelany”. Mimo to, ludność polska, która obserwowała liczne transporty więźniów jadące do lasu i do której uszów dochodziły odgłosy strzałów, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co dzieje się w Piaśnicy. Mimo grożącego niebezpieczeństwa kilka osób zdołało przyjrzeć się egzekucjom przeprowadzanym lesie, a innym szczegóły mordu opisali sami oprawcy. Ponadto polscy pracownicy zakładu Englerów zdołali wykraść kilka odbitek zdjęć wykonanych w Piaśnicy.

Egzekucje polskich więźniów politycznych prawdopodobnie zakończyły się na początku grudnia 1939. Akcja eksterminacyjna prowadzona była jednak w lasach piaśnickich aż do wiosny 1940. W tym okresie mordowano głównie osoby przywiezione z głębi III Rzeszy, które transportowano do Wejherowa koleją (przez Szczecin i Lębork). Łącznie na obszarze lasów piaśnickich, obejmującym ok. 250 km2 Niemcy wymordowali w przeciągu kilku miesięcy od 12 000 do 14 000 ludzi: mężczyzn, kobiet i dzieci. Piaśnica była największym - po obozie koncentracyjnym Stutthof – miejscem kaźni ludności polskiej na Pomorzu w okresie II wojny światowej. Miejsce to nazwane jest niekiedy „pomorskim”, lub „drugim” Katyniem. Dla nazistów Piaśnica była również jednym z największych poligonów doświadczalnych w przeprowadzaniu masowych zbrodni.

Ofiary

Ze względu na akcję zacierania śladów zbrodni przeprowadzoną przez Niemców w 1944, jak również z powodu zniszczenia lub wywiezienia dokumentacji zbrodni piaśnickiej, wciąż nieznana pozostaje dokładna liczba pomordowanych, ich dane osobowe, a także liczba zbiorowych mogił. W trakcie śledztw prowadzonych po zakończeniu wojny udało się natomiast ustalić, że ofiary zbrodni w lasach piaśnickich zaliczały się zasadniczo do trzech kategorii:

  • Pierwszą stanowili przedstawiciele polskiej elity politycznej i intelektualnej – zatrzymani przez Niemców w trakcie masowych aresztowań we wrześniu i październiku 1939, a następnie przetrzymywani w więzieniach w Wejherowie, Pucku, Gdańsku, Kartuzach i Kościerzynie oraz w obozach internowania osób cywilnych w Gdańsku-Nowym Porcie i Gdyni-Grabówku. Z tego grona wywodziło się prawdopodobnie ok. 2000 ofiar Piaśnicy;
  • Drugą, a zarazem największą grupę ofiar Piaśnicy stanowiły rodziny polskie, czeskie i niemieckie przywiezione do Piaśnicy z głębi III Rzeszy. W lasach piaśnickich zamordowano prawdopodobnie ok. 10 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci zaliczających się do tej kategorii ofiar.
  • Ostatnią grupę ofiar Piaśnicy stanowią pacjenci niemieckich zakładów psychiatrycznych. Było to prawdopodobnie ok. 2000 chorych z zachodniopomorskich zakładów leczniczych w Altentreptow, Lęborku, Stralsundzie i Ueckermünde.

Badania naukowe prowadzone w Polsce po zakończeniu wojny pozwoliły zidentyfikować jedynie kilkaset ofiar Piaśnicy. Stosunkowo najwięcej informacji udało się uzyskać na temat zamordowanych tam polskich więźniów politycznych. Do dnia dzisiejszego ustalono nazwiska 852 ofiar, pochodzących z Gdyni, Wolnego Miasta Gdańska oraz terenów ówczesnych powiatów: morskiego, kartuskiego i kościerskiego. W gronie zamordowanych znaleźli się przedstawiciele wszystkich warstw polskiego społeczeństwa, którzy w latach międzywojennych zaangażowani byli w działalność polityczną, społeczną, oświatową, kulturalną, religijną, a także sportową. Szczególnie ciężkie straty poniosło zwłaszcza duchowieństwo katolickie, nauczyciele oraz członkowie administracji państwowej i samorządowej. W Piaśnicy ginęli również działacze polonijni oraz pracownicy PKP z Wolnego Miasta Gdańska. Ponadto wśród ofiar znalazła się niewielka grupa dorosłych i dzieci narodowości żydowskiej. Zamordowany został nawet Franz Lidzbarski, bogaty niemiecki przedsiębiorca budowlany z Wejherowa, który był aktywnym działaczem mniejszości niemieckiej w Polsce, lecz dał się poznać jako przeciwnik nazizmu.

O wiele więcej trudności nastręcza historykom identyfikacja ofiar sprowadzanych z głębi Rzeszy. Do dnia dzisiejszego nie udało się odszukać w archiwach niemieckich imiennych list zamordowanych. O skali akcji eksterminacyjnej świadczy jedynie liczba i wielkość odkrytych w Piaśnicy mogił oraz zeznania polskich kolejarzy, obsługujących w latach 1939-1940 stację kolejową w Wejherowie. To dzięki ich relacjom udało się ustalić, że wśród ofiar przywożonych z głębi Rzeszy przeważały polskie rodziny robotnicze, które w latach międzywojennych wyjechały z Polski do Niemiec w celach zarobkowych. Wiadomo również, że we wrześniu i październiku 1939 niemieckie władze policyjne przeprowadziły zakrojoną na szeroką skalę akcję internowania przebywających na terenie Rzeszy obywateli polskich, jak również obywateli niemieckich narodowości polskiej, uchodzących za niebezpiecznych dla państwa. Placówki Gestapo otrzymały następnie polecenie usunięcia tych ludzi z terytorium Rzeszy do końca marca 1940. Jeden z obozów dla „wrogich cudzoziemców” został rozwiązany w Norymberdze w dniu 31 października 1939, czyli w momencie, gdy do Piaśnicy zaczęły nadchodzić pierwsze transporty z głębi Rzeszy. Pociągi z internowanymi polskimi migrantami przyjeżdżały do Wejherowa z Saksonii, Westfalii, Meklemburgii, Rostocku i innych regionów Niemiec. Ludzie ci byli przywożeni na miejsce straceń pod pozorem zakwaterowania w „domu wypoczynkowym w Piaśnicy” (niem. Erholungsheim Piasnitz) lub obozie przesiedleńczym w Krokowej. W celu zatuszowania zbrodni mordowano całe rodziny. Ofiary pochodzenia niemieckiego były natomiast zazwyczaj związane z opozycją antyhitlerowską (np. komuniści, socjaldemokraci). Część zamordowanych Niemców została uprzednio zwolniona z obozów koncentracyjnych. Informacja o tym, że ludzie ci byli mordowani w Piaśnicy pojawiła się podczas procesu Kurta Eimanna, który toczył się w Hanowerze w 1968. Niemieccy sędziowie nie pociągnęli jednak wówczas tego wątku. Nieznane są motywy kierowania do Piaśnicy rodzin czeskich.

Niewiele informacji udało się także uzyskać na temat pacjentów niemieckich zakładów psychiatrycznych, których mordowano w Piaśnicy w ramach akcji eutanazji – zainicjowanej w 1939 zarówno na terenie III Rzeszy, jak i na okupowanych ziemiach polskich. Podczas procesu Kurta Eimanna została przedstawiona lista zawierająca 900 nazwisk osób psychicznie chorych, które przywieziono do Wejherowa drogą kolejową na stracenie w Piaśnicy. Sam Eimann przyznał się wówczas do zamordowania w Piaśnicy około 1200 chorych, lecz była to prawdopodobnie liczba zaniżona. W sporządzonym w grudniu 1939 raporcie nt. „dokonań” jego jednostki mowa była już bowiem o 1400 zamordowanych. Ponadto w czterech zachodniopomorskich szpitalach, z których przywożono ofiary na stracenie do lasów piaśnickich, znajdowała się w tym czasie większa liczba pacjentów – stąd polscy historycy (Elżbieta Grot, Barbara Bojarska) szacują liczbę zamordowanych chorych na ok. 2000 osób. Nazwiska tych ofiar są nadal nieznane opinii publicznej w Polsce.

Niektóre spośród zidentyfikowanych ofiar Piaśnicy

W Piaśnicy zostało zamordowanych wielu przedstawicieli polskiej elity politycznej, społecznej, intelektualnej i kulturalnej z terenów Kaszub i Pomorza. Wśród ofiar znaleźli się m.in. liczni:

  • Działacze polityczni i społeczni – Bolesław Blaszke (organista, sołtys wsi Tyłowo); Paweł Dzigiewicz (prezes Spółdzielni Towarzystwa Robotników Katolickich w Gdyni); Wacław Gierdziejewski (inżynier mechanik, prezes Ligi Morskiej i Kolonialnej w Gdyni); Bronisław Guziński (członek rady miejskiej w Wejherowie); Juliusz Hundsdorff (kupiec, radny miasta Gdyni); Józef Józefowicz (żeglarz, członek Yacht Klubu w Gdyni); Zdzisław Józewicz (adwokat, prezes gdyńskiego oddziału Polskiego Związku Zachodniego); Alojzy Kamiński (starszy cechu fryzjerskiego w Gdyni); Józef Kitowski (król Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Gdyni); Roman Kuniewski (radny miejski w Wejherowie, wiceprezes BBWR w powiecie morskim i prezes powiatowych struktur „Strzelca”); Franciszek Kurowski (ziemianin, działacz społeczno-polityczny); Wojciech Mikołajczyk (kupiec, radny miejski z Gdyni, współzałożyciel Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Gdyni); Józef Rataj (urzędnik Miejskich Zakładów Komunikacyjnych, wieloletni radny miejski w Gdyni); Leon Sicha (wójt Łebna, przewodniczący koła BBWR); Kazimierz Turzyński (członek zarządu Korporacji Kupieckiej, radny miejski z Gdyni); Władysław Wolski (kupiec, działacz kaszubski); Leon Wzorek (strażnik latarni morskiej na Rozewiu, prezes oddziału Polskiego Związku Zachodniego w Łebczu);
  • Urzędnicy – Kazimierz Bieliński (dyrektor Miejskich Zakładów Elektrycznych w Gdyni); Olgierd Bodowski (kierownik elektrowni na Helu); Teodor Bolduan (burmistrz Wejherowa); Stefan Borkowski (inżynier, ekonomista, radny miejski w Gdyni); Ludwik Budka (kierownik oddziału urządzeń przeładunkowych w Urzędzie Morskim w Gdyni); Marian Bukowski (inżynier, naczelnik wydziału techniczno-budowlanego w Urzędzie Morskim w Gdyni); Stanisław Danielewicz (naczelnik stacji PKP w Wielkim Kacku); Andrzej Dampc (wójt Chwaszczyna); Stanisław Dłuski (kapitan żeglugi wielkiej, kierownik oddziału Państwowego Instytutu Meteorologicznego oraz wykładowca Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni); Kazimierz Downarowicz (zastępca naczelnika Urzędu Celnego w Gdyni); Wiktor Fałatowicz (naczelnik Urzędu Celnego w Gdyni); Edmund Henkel (urzędnik wydziału wojskowego Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku); Czesław Karwowski (kierownik Oddziału Bezpieczeństwa Komisariatu Rządu w Gdyni); Roman Klein (kierownik referatu wojskowego Urzędu Morskiego w Gdyni); Bolesław Kralewski (zastępca wójta gminy Wejherowo-Zamek); Aleksander Kropidłowski (sekretarz Zarządu Miejskiego w Wejherowie); Edward Łakomy (wójt gminy Wejherowo-Wieś, major WP w stanie spoczynku); Stanisław Walenty Łęgowski (dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni); Tomasz Nowak (wójt gminy Krokowa); Jan Pawelczyk (pracownik Urzędu Pocztowego Gdynia 4); Jan Pawlak (urzędnik Magistratu w Wejherowie); Antoni Potocki (starosta powiatu morskiego); Hipolit Roszczynialski (wójt gminy Rumia-Zagórze, rotmistrz rezerwy 18. pułku ułanów); Józef Schroeder (naczelnik urzędu pocztowego w Wejherowie); Lucjan Skupień (naczelnik wydziału I Komisariatu Rządu w Gdyni); Włodzimierz Szaniawski (Wicekomisarz Rządu w Gdyni);
  • Działacze polonijni z Wolnego Miasta Gdańska – Jerzy Augustyński (urzędnik Polskiej Agencji Eksportu Drewna „Paged”, działacz Polonii gdańskiej); Władysław Cieszyński (redaktor „Gazety Gdańskiej” i współzałożyciel Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki w Gdańsku); Jan Jagła (działacz polonijny z Sopotu); Ignacy Kurzyński (działacz Polonii gdańskiej, członek Rady Miejskiej Gdańska w latach 1936-39); Szczepan Pilecki (wicemarszałek Gminy Polskiej Związku Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku); Kazimierz Sołtysik (dyrektor Szkoły Średniej Macierzy Szkolnej w Gdańsku);
  • Nauczyciele – Alfred Babiński (nauczyciel Gimnazjum TSŚ nr 803 w Gdyni); Teodora Bach-Żelewska (nauczycielka z Pucka); Augustyn Bielawski (kierownik szkoły w Łętowie); Kazimierz Bielski (wykładowca Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni); Tadeusz Błaszczak (kierownik szkoły w Kieleńskiej Hucie); Edmund Boneszkowski (kierownik Szkoły Powszechnej w Wielkim Kacku); Józef Brauer (nauczyciel Szkoły Powszechnej nr 4 w Gdyni); Wiktor Czapiewski (nauczyciel z Rekowa); Edmund Duszyński (kierownik Szkoły Powszechnej w Dębogórzu); Leon Effenberg (nauczyciel Szkoły Powszechnej nr 11 w Gdyni); Franciszek Goździoł (nauczyciel z Osowej); Jan Hinz (kierownik Szkoły Powszechnej w Piekle); Leon Bronisław Jackowski (kierownik Szkoły Wychowawczej Krajowych Zakładów Opieki Społecznej w Wejherowie); Wacław Kiedrowicz (kierownik Szkoły Powszechnej w Mostach); Paweł Kielas (kierownik Szkoły Powszechnej w Przetoczynie); Karol Kopeć (inspektor szkolny w Gdyni); Franciszek Kornowski (kierownik Szkoły Powszechnej w Gdyni-Chyloni); Leon Kupferschmidt (nauczyciel z Żelistrzewa); Emil Kwidziński (kierownik Szkoły Powszechnej w Szemudzie); Mieczysław Lorkowski (kierownik Szkoły Powszechnej w Mechowie); Jan Maciejewski (nauczyciel z Wejherowa); Franciszek Niklewicz (kierownik Szkoły Powszechnej nr 20 w Wielkim Kacku); Kazimiera Ottowska (dyrektorka Gimnazjum Żeńskiego TSŚ w Gdyni); Stanisława i Kazimiera Panek (nauczycielki z Wejherowa); Paweł Słowik (kierownik Szkoły Powszechnej w Kosakowie); Aleksander Szulc (dyrektor Liceum Szkoły Handlu Morskiego i Techniki Portowej w Gdyni); Jan Wadowski (inspektor szkolny w Wejherowie); Tadeusz Zaleski (dyrektor Gimnazjum Męskiego w Gdyni);
  • Duchowni katoliccy – Ludwik Angryk (wikariusz z Hallerowa); Jan Bieńkowski (wikariusz parafii p.w. NMP w Gdyni); Błażej Blajer (jezuita, profesor filologii klasycznej w Gimnazjum Jezuitów w Gdyni); Jan Brodowski (jezuita z Gdyni); Piotr Dunajski (wikariusz parafii p.w. NMP w Gdyni); Anastazy Fierek (kuratus parafii p.w. Przemienienia Pańskiego w Gdyni-Cisowej); Edmund Fittkau (proboszcz w Pucku, dziekan dekanatu puckiego); Ludwik Gasiński (proboszcz parafii NMP w Grudziądzu); Jan Gliszczyński (ksiądz z Wejherowa, nauczyciel religii na Uniwersytecie Ludowym w Bolszewie); Czesław Głowa (jezuita, nauczyciel w Gimnazjum Jezuitów w Gdyni); Walter Hoeft (ksiądz z Gdańska); Jan Jakubowski (kapelan Sióstr Miłosierdzia w Babich Dołach); Witold Jamróg (franciszkanin, dyrektor „Rycerza Niepokalanej” w Gdyni); Kazimierz Kalisz (wikariusz parafii p.w. NMP w Gdyni); Alojzy Kaszubowski (proboszcz parafii w Kosakowie); Alojzy Knitter (ksiądz z Rumi-Zagórza); Józef Konewecki (jezuita, rektor Kolegium Księży Jezuitów w Gdyni, dyrektor Gimnazjum Jezuitów w Gdyni); Alicja Jadwiga Kotowska (przełożona Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Wejherowie, dyrektorka tamtejszego gimnazjum i liceum żeńskiego); Anastazy Kręcki (proboszcz w Strzelnie); Józef Kupper (wikariusz z Chwaszczyna); Bronisław Labuda (wikariusz z Pucka); Józef Mówiński (kuratus parafii w Gdyni-Witominie, nauczyciel w Szkole Powszechnej nr 3 w Gdyni); Brunon Olkiewicz (kuratus parafii w Gdyni-Obłużu); Wojciech Pronobis (proboszcz parafii w Swarzewie); Rober Sarnowski (proboszcz parafii w Chwaszczynie); Karol Sudy (jezuita, profesor religii i propedeutyki filozofii w Gimnazjum Jezuitów w Gdyni); Stanisław Szarafiński (proboszcz parafii w Strzepczu); Teodor Turzyński (proboszcz parafii p.w. NMP w Gdyni, dziekan dekanatu gdyńskiego); Bolesław Witkowski (proboszcz parafii w Mechowie, dziekan dekanatu puckiego, poseł na Sejm RP); Edmund Ząbek (jezuita, profesor przedmiotów przyrodniczych w Gimnazjum Jezuitów w Gdyni); Mieczysław Żurek (dyrektor gdyńskiego Caritasu);
  • Ekonomiści i przedsiębiorcy – Lucjan Borysławski (dyrektor Banku Rolnego w Gdyni); Franciszek Derc (dyrektor PKO w Pucku); Alfred Dziedziul (inżynier, wiceprezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Gdyni); Franciszek Gałecki (właściciel cegielni z Osowej); Adam Korzeniowski (wiceprezes Związku Towarzystw Kupieckich w Gdyni); Witold Kukowski (dyrektor Banku Dyskontowego S.A. w Bydgoszczy, honorowy konsul Estonii w Wolnym Mieście Gdańsku); Franciszek Linke (założyciel i dyrektor zarządu Komunalnej Kasy Oszczędności w Gdyni); Czesław Nowacki (prezes Korporacji Kupieckiej w Gdyni, radny miejski w Gdyni); Władysław Smoleń (wiceprezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Gdyni, wiceprezes Związku Towarzystw Kupieckich na Pomorzu); Stanisław Woda (dyrektor Banku Polskiego w Gdyni);
  • Prawnicy – Teodor Bachmak (notariusz z Gdyni); Józef Belczewski (sekretarz sądu w Pucku); Karol Biliński (adwokat, były burmistrz Wejherowa); Jarosław Czarliński (prezes Sądu Okręgowego w Gdyni oraz prezes tamtejszego Towarzystwa Przyjaciół Nauk); Bronisław Felczykowski (urzędnik Sądu Okręgowego w Gdyni); Wiktor Kasprowicz (adwokat z Gdyni); Władysław Kiedrowski (sędzia z Gdyni); Edward Knapik (sędzia z Pucka); Jan Konwiński (naczelnik Sądu Grodzkiego w Gdyni); Adam Kozłowski (prokurator Sądu Okręgowego w Gdyni, członek PZZ); Leon Najman Mirza Kryczyński (wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdyni); Wilhelm Pawłowski (doktor prawa, radca Prokuratorii Delegatury KGRP w Gdańsku); Kazimierz Rąfowski (sekretarz sądu w Pucku); Kazimierz Schwarz (sędzia z Gdyni);
  • Intelektualiści, dziennikarze i artyści – Stefan Bereza (pianista i kompozytor z Gdyni, z zawodu notariusz); Czesław Buksakowski (redaktor „Gazety Kaszubskiej”); Józef Witosławski (nauczyciel i publicysta z Kartuz);
  • Lekarze – Leon Kokoszyński (lekarz powiatowy z Wejherowa); Ignacy Kramarczyk (stomatolog z Pucka); Aleksander Małecki (stomatolog z Rumi);
  • Marynarze i żołnierze WP – Władysław Englert (porucznik WP); Witold Karpowicz (kapitan ż.w., pracownik Kapitanatu Portu Gdynia); Witold Nabrocki (komandor podporucznik Marynarki Wojennej, pilot portu w Gdyni); Józef Ostrowski (kapitan ż.w., inspektor Polskiej Marynarki Handlowej); Kazimierz Sobański (pracownik Kapitanatu Portu Gdynia, pilot portowy).

Kaci

Zbrodni w Piaśnicy dokonano zasadniczo rękami:

  • Funkcjonariuszy Einsatzkommando 16 (EK 16) - specjalnej grupy operacyjnej (Einsatzgruppen) niemieckiej policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa, którą kierował szef gdańskiego Gestapo, SS-Obersturmbannführer dr Rudolf Tröger. Szczególną rolę w akcji eksterminacyjnej odgrywał zwłaszcza bliski współpracownik Trögera, SS-Hauptsturmführer Friedrich Class – szef ekspozytury EK 16 w Gdyni, a zarazem wieloletni pracownik gdańskiej policji kryminalnej. To on, przez postawienie parafki „CL+” przy nazwisku, zatwierdzał wyroki śmierci dla polskich więźniów politycznych. Ponadto Classowi podlegała placówka Gestapo w Wejherowie, kierowana przez SS-Hauptsturmführera Franza Köpkego;
  • Członków specjalnego oddziału SS Wachsturmbann „Eimann” (od nazwiska dowódcy, Kurta Eimanna), sformowanego na bazie gdańskiego 36. pułku SS. W masowych mordach w Piaśnicy brały udział dwa z pięciu pododdziałów tej jednostki;
  • Niemców z okolic Wejherowa – członków paramilitarnego Selbstschutzu, którego powiatowym dowódcą był Hans Söhn. Aktywny udział w akcji eksterminacyjnej brali również: Heinz Lorentz – okupacyjny starosta (landrat) powiatu morskiego, a zarazem kierownik powiatowych struktur (kreisleiter) NSDAP oraz Gustaw Bamberger – okupacyjny burmistrz Wejherowa. Oddziały Selbstschutzu uczestniczyły w ludobójstwie w Piaśnicy od końca października do końca listopada 1939 – tj. do momentu oficjalnego rozwiązania tej formacji.

Sztab kierujący akcją ludobójstwa działał w zajętej wilii dr Franciszka Panka przy ul. Krokowskiej 6 w Wejherowie, gdzie miały swoją siedzibę lokalna placówka Gestapo oraz sztab powiatowego Selbstchutzu. Gromadzono tam także ubrania i bagaż należące do zamordowanych.

Próby zatarcia śladów zbrodni

Wiosną 1940 – zaraz po zakończeniu akcji eksterminacyjnej w Piaśnicy – Niemcy przystąpili do maskowania miejsca zbrodni poprzez sadzenie krzewów i drzew na miejscu masowych mogił. Ponadto lasy piaśnickie poddawano w następnych latach szczególnej kontroli miejscowych organów władzy i policji.

W drugiej połowie 1944, w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej, Niemcy podjęli próbę zniszczenia wszelkich śladów zbrodni w Piaśnicy. Do realizacji tego zadania wyznaczono grupę 36 więźniów KL Stutthof, których pod silną strażą sprowadzono do Piaśnicy pod koniec sierpnia 1944. Więźniowie obozu przebywali początkowo we wsi Tyłowo, a później kwaterowali już stale w prowizorycznym leśnym legowisku. Celem zapobieżenia ewentualnym ucieczkom strażnicy zakuli więźniów w kajdany. Członkowie komanda byli zmuszani do rozkopywania grobów oraz wydobywania ciał ofiar, które następnie palono na leśnych paleniskach. Przez kilka tygodni swąd palonych ciał stale dochodził do pobliskich wsi. Niemcy ponownie zakazali wówczas okolicznej ludności wstępu do lasu. Pewien Polak z Tyłowa, który złamał ten zakaz został zastrzelony na miejscu.

Po siedmiu tygodniach, kiedy praca była już zakończona, SS-mani zamordowali wszystkich członków komanda, których ciała również spalili. Następnie oprawcy wykorzystali do pracy przy maskowaniu śladów po mogiłach niemieckich mieszkańców okolicznych wiosek.

Po wojnie

Wkrótce po zakończeniu działań wojennych z inicjatywy Polskiego Związku Zachodniego przystąpiono do badania śladów zbrodni dokonanej przez Niemców w lasach piaśnickich. W wyniku prac ekshumacyjnych przeprowadzonych w dniach 7-22 października 1946 udało się odnaleźć ślady 30 zbiorowych mogił, z których większość miała rozmiary ok. 10 metrów na 4 metry, a głębokość 3,5 metra. Dokładnie przebadano 26 grobów, lecz jedynie w dwóch mogiłach udało się odnaleźć zachowane w całości zwłoki 305 ofiar (w tym pięciu kobiet). W pozostałych grobach odnaleziono jedynie szczątki ludzkie oraz różne drobne przedmioty. W trakcie ekshumacji rodziny rozpoznały 55 zamordowanych, w tym trzydziestu trzech gdynian oraz dziesięciu mieszkańców Wejherowa. Odnalezione ciała pochowano w Piaśnicy w grobach nr 1 i 2, z wyjątkiem kilku zwłok, które zostały pochowane na cmentarzach w miejscu zamieszkania rodzin. 26 października 1946 roku zwłoki trzydziestu trzech rozpoznanych gdynian przewieziono w uroczystym kondukcie na cmentarz wojskowy w Gdyni-Redłowie.

W 1962 dzięki badaniom prowadzonym przez dr Barbarę Bojarską, pracownika Instytutu Zachodniego w Poznaniu, udało się jeszcze odnaleźć w Piaśnicy ślady dwóch palenisk oraz mogiłę więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. Biorąc pod uwagę fakt, iż zeznania świadków wskazywały na istnienie co najmniej 35 zbiorowych grobów, jest możliwe, że w lasach piaśnickich wciąż znajdują się nieodkryte mogiły kryjące szczątki ofiar ludobójstwa.

W 1955 na miejscu zbrodni postawiono Pomnik Ofiar Piaśnicy. W jego pobliżu umieszczono tablice z dokładną lokalizacją 26 zbiorowych mogił, które oznaczono i objęto opieką. Miejscem pamięci opiekują się obecnie: Stowarzyszenie Rodzina Piaśnicka, Społeczny Komitet Opieki nad Mogiłami Piaśnicy oraz Urząd Gminy Wejherowo. Lasy piaśnickie stały się sanktuarium narodowo-kościelnym archidiecezji gdańskiej, które nazywane jest czasem „Kaszubską Golgotą”. Co roku, w święto Odzyskania Niepodległości, odbywa się pielgrzymka do Piaśnicy.

24 października 2004 przy Pomniku Ofiar Piaśnicy odsłonięto dodatkowo tablicę pamiątkową, na której wyryto słowa: „Ta nekropolia kaszubska uświęcona krwią męczeńską 12.000 ofiar woła o pokój i pojednanie narodów. Chwałę zmartwychwstania upraszają i hołd wdzięczności składają wejherowianie. 2004 r. – w 65-lecie kaźni”. Z kolei w 2010 w lasach piaśnickich została zbudowana nowa kaplica – pełniąca jednocześnie funkcję pomnika. Przypomina ona swoją formą stos całopalny. Z tyłu pomnika – na słupach, podobnych do pni, ułożonych w stos – zostały wytłoczone wszystkie poznane dotąd nazwiska 852 ofiar zbrodni. Umieszczono tam także sześć mosiężnych tablic z wyrytymi fragmentami książki autorstwa dr Barbary Bojarskiej, poświęconej zbrodni w Piaśnicy. W środku stosu została umieszczona grupa rzeźb, składająca się z dwunastu postaci symbolizujących ofiary Piaśnicy. Uroczyste odsłonięcie pomnika-mauzoleum nastąpiło w dniu 3 października 2010.

13 czerwca 1999 papież Jan Paweł II dokonał w Warszawie beatyfikacji 108 polskich męczenników – ofiar II wojny światowej. W gronie beatyfikowanych znalazła się zamordowana w Piaśnicy siostra Alicja Kotowska. Z kolei 17 września 2003 r. biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga otworzył proces beatyfikacyjny kolejnych 122 polskich ofiar hitleryzmu, wśród których znalazł się jeden z duchownych zamordowanych w Piaśnicy – ksiądz Anastazy Kręcki.

W okresie PRL, prace badawcze oraz starania o upamiętnienie zbrodni w Piaśnicy napotykały na liczne przeszkody ze strony władz komunistycznych. Wynikało to przede wszystkim z faktu, iż ofiary Piaśnicy (inteligencja, duchowieństwo, pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych) nie mieściły się w oficjalnym kanonie peerelowskiej polityki historycznej, który głosił, iż główny ciężar represji oraz walki z okupantem ponosiła klasa robotnicza oraz środowiska lewicowe. To jeden z powodów, dla których Piaśnica oraz fakt dokonanej tam zbrodni, nadal są mało znane ogółowi Polaków.

W grudniu 2010 marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk zwrócił się do Instytutu Pamięci Narodowej z wnioskiem o wznowienie śledztwa w sprawie zbrodni w lasach piaśnickich, zawieszonego przez władze PRL w latach 70. Celem śledztwa będzie w pierwszym rzędzie ustalenie nazwisk jak największej liczby nierozpoznanych jeszcze ofiar Piaśnicy.

Piaśnica w kulturze

  • Zbrodni w Piaśnicy i jej ofiarom poświęcone zostały liczne utwory literackie (m.in. autorstwa Lecha Bądkowskiego, Augustyna Necla, Franciszka Fenikowskiego, Edmunda Puzdrowskiego, czy Jerzego Sampa), które zostały zebrane w wydanej w 1971 roku antologii pt. „Piaśnica. Poezja i fragmenty prozy” (wybór i red. Wojciech Kiedrowski).
  • Ofiarom zbrodni w lasach piaśnickich poświęcony jest utwór rockowego zespołu Stone Creek zatytułowany „Piaśnica”.
  • W 2008 powstał film dokumentalny „W lasach Piaśnicy” produkcji MK Production, który został dołączony na nośniku DVD do numeru 8-9 Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej z 2009 roku.

Odpowiedzialność sprawców

Odpowiedzialność karną za zbrodnie popełnione m.in. w Piaśnicy poniósł Albert Forster, gauleiter NSDAP i namiestnik Rzeszy w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, którego Trybunał Narodowy w Gdańsku skazał w 1948 na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 lutego 1952 w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Richard Hildebrandt, w latach 1939-1943 Dowódca SS i Policji w okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, został przez sąd polski w Bydgoszczy skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 10 marca 1951. Friedricha Freimanna, okupacyjnego burmistrza Pucka, Sąd Okręgowy w Gdyni skazał na karę śmierci, przepadek mienia i pozbawienie obywatelskich praw honorowych na zawsze. Georg i Waldemar Engler zostali pozbawieni obywatelstwa polskiego i skazani na długoletnie więzienie (Waldemar wyszedł na wolność w 1954, po czym wyemigrował do RFN).

W 1968 w Hanowerze odbył się proces Kurta Eimanna (dowódcy Wachsturmbann „Eimann”), oskarżonego o udział w eksterminacji psychicznie chorych w ramach akcji T4. Eimann przyznał się do zamordowania w Piaśnicy 1200 pacjentów niemieckich szpitali psychiatrycznych. Został uznany winnym i skazany na cztery lata więzienia, z których odsiedział zaledwie dwa. SS-Oberführer Georg Ebrecht, zastępca Dowódcy SS i Policji w okręgu Gdańsk Prusy-Zachodnie, został w tym samym procesie skazany na 3 lata więzienia, lecz zaliczono mu w poczet kary internowanie po 1945 i uznano karę za odbytą. Zachodnioniemiecki sąd skazał także na karę 4 lat więzienia jednego z członków wejherowskiego Selbstschutzu.

Zobacz też

  • Zbrodnia w Lesie Szpęgawskim
  • Zbrodnia w Mniszku
  • Niemieckie represje wobec ludności Bydgoszczy (1939)

Uwagi

  • Obok przedstawicieli inteligencji na Pomorzu mordowano też Żydów, Polaków przywożonych z głębi Rzeszy, osoby chore psychicznie. Podnosi to ogólną liczbę osób zamordowanych w tym okresie na Pomorzu do blisko 60 000.
  • Ślady szczególnie brutalnych tortur nosiły odnalezione zwłoki Edwarda Łakomego – wójta gminy Wejherowo-Wieś, a zarazem majora WP w stanie spoczynku. Ponoć miało to wynikać z faktu, że w czasie egzekucji Łakomy stawił katom czynny opór i złamał rękę szefowi wejherowskiego Selbstschutzu, Hansowi Söhnowi (który jak wspominali świadkowie, rzeczywiście w tym okresie nosił przez jakiś czas rękę na temblaku). Patrz: Władysław K. Sasinowski: Piaśnica 1939-1944 , op.cit. str. 27.
  • Według Elżbiety Marii Grot, pracownicy Państwowego Muzeum Stutthof w Sztutowie, jezuici zostali zamordowani w KL Stutthof.
  • Zazwyczaj skazańcy przywożeni z głębi Rzeszy przybywali do Wejherowa pociągiem nr 591 (relacja Lębork-Gdańsk), do którego przyczepiano na końcu 1-3 „wagony specjalne” przewożące ludzi przeznaczonych do rozstrzelania w Piaśnicy.
  • W rzeczywistości Teodor Bolduan nie został zamordowany w lasach piaśnickich, lecz w pobliżu Góry Zamkowej w Wejherowie. Niemniej jednak, jego nazwisko jest umieszczane w większości spisów ofiar Piaśnicy.
  • Przedstawiciele Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemickich byli ponaglani, aby jak najszybciej zakończyć ekshumację w Piaśnicy i rozpocząć prace w Rudzkim Moście. Dlatego ostatnie cztery groby przebadano bardzo pobieżnie i nie podjęto próby odnalezienia pozostałych zbiorowych mogił, o których istnieniu informowali świadkowie.
  • Ocena artykułu przez internautów
    Średnia ocena: 4.3
    liczba ocen: 5